— Jest
podpisana umowa z panem wojewodą — mówił prezydent. — Gdybym nie podpisał tej umowy, tych środków już byśmy nie zobaczyli. Zarzuty mieszkańców dotyczą drugiego etapu, na który jeszcze nie mamy pieniędzy.
— Będziemy teraz wdrażać
procedurę decyzji środowiskowej, ponieważ problemy inwestycji są rozwiązywane nie w oparciu o petycje, tylko o konkretne przepisy.
Prezydent zapewnił, że wszystko będzie analizowane, a petycja, którą rozpatrywała już komisja Rady Miejskiej, ma zostać przekazana do prezydenta. — W sensie formalnym nie radni decydują o przepisach dotyczących środowiska, tylko właściwe organy, w tym przypadku Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska akceptuje bądź nie akceptuje projekt. Następnie są procedury
odwoławcze.
— Przewiduję, że będziemy jeszcze rozmawiali o innej, trochę zmodyfikowanej trasie drugiego etapu — mówił prezydent.
Co do samej petycji prezydent także zabrał głos. — Uważam, że wpisano w niej nieprawdę. Nikt nawet metrem kwadratowym nie wchodzi w teren Bażantarni, to jak można mówić, że niszczymy Bażantarnię? Poza tym nikt, a przynajmniej na pewno nie ja, nie planuje likwidacji tramwaju z Marymonckiej. Jeżeli takie argumenty są w petycji podnoszone, to trudno się dziwić, że podpisy są zbierane. To jest informacja nieprawdziwa. Trasa przebiega poza Bażantarnią, to jest dla mnie podstawowa rzecz — zaznaczał prezydent.
I dodawał: — Wiemy, że cmentarz się zwiększa. Dojazd do Dębicy od drugiej strony niż Łęczycka jest więc konieczny. Trzeba tam wybudować duży parking. Wiemy, co się dzieje na Wszystkich Świętych.
Twórcy petycji także zabrali głos w tej sprawie. Na swoim profilu na facebooku napisali między innymi: "Wielokrotnie podkreślaliśmy — argument, że trasa nie przebiega w granicach Bażantarni, czyli Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej jest słuszny tylko i wyłącznie dlatego, że granice parku zostały zmienione 2 lata temu właśnie po to, by ta inwestycja mogła tam powstać i żeby pan prezydent mógł powiedzieć, że to nie Bażantarnia. Nie będziemy wnikać w szczegóły, ale są to
potwierdzone informacje. To fakt.
Co do kwestii tramwaju — nie wiemy, jaką petycję czytał pan prezydent, ale w naszej nie było na ten temat ani słowa. To też fakt.
Szkoda, że pan prezydent Wróblewski od prawie dwóch miesięcy nie ma odwagi spotkać się z nami (chyba, że po prostu uważa, że to na tyle błaha sprawa, że nie warto sobie zaprzątać nią głowy), nie odpowiada na nasze pytania ani prośby, a wszystkie sprawy rozwiązuje za pomocą briefingów prasowych, na które nie jesteśmy ani zapraszani, ani nawet o nich informowani."
Czy władzom miasta i mieszkańcom uda się dojść do porozumienia? Do tematu wrócimy.
K